piątek, 7 sierpnia 2015

Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole - Arkadiusz Wiśniewski

Tym razem do cyklu Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole, zaprosiłem samego Prezydenta Miasta Arkadiusza Wiśniewskiego. Choć z początku nie byłem pewny, czy przyjmie moje zaproszenie, niedawno udałem się do Ratusza, aby przeprowadzić wywiad. Dzisiaj dowiecie się, co skłoniło Arkadiusza Wiśniewskiego do kandydowania, jak ocenia swoją dotychczasową kadencję i jakie ma plany na przyszłość! Zapraszam do lektury!

Dziś mija, bo sprawdziłem, dokładnie 8 miesięcy [rozmowa odbyła się 04.08.2015 r. przyp. red.] odkąd został Pan zaprzysiężony na urząd Prezydenta Miasta. Jak Pan podsumuje i oceni ten okres?
Bardzo pracowity, bardzo intensywny i jednocześnie pozytywny, bo w 8 miesięcy udało nam się zrealizować dużo inicjatyw, dużo obietnic wyborczych. Oczywiście jeszcze trochę ich zostało, natomiast są one cały czas realizowane - to bardzo ważne. Co więcej podjęliśmy wiele innych, dodatkowych działań, kontynuujemy także prace zaczęte przez poprzednika. Nie było też takiej sytuacji, że doszliśmy do czegoś, co budowano lata i my to zburzyliśmy. Wszystko co robimy ma sens i jest podyktowane dobrem gminy. Podsumowując, kontynuujemy dużo rozpoczętych prac, ale wdrażamy też własne, nowe pomysły, co mnie osobiście bardzo cieszy.
Co Pan uważa za swój dotychczasowy, największy sukces?
To, że szybko stworzyliśmy dobry skład zarządzający miastem. To, że skutecznie wdrażamy reformy związane choćby ze strefą płatnego parkowania, z mieszkaniami komunalnymi, z którymi ciągle jest wielki problem w Opolu. W inwestycjach idzie nam świetnie, sprawy Toropolu i Okrąglaka biegną do przodu. Udało nam się, inaczej niż poprzednikom, znaleźć zewnętrzne dofinansowanie, choć padały głosy, że jest to niemożliwe. Jesteśmy także w trakcie pozyskiwania innych jeszcze dofinansowań. Powiedziałbym, że sukcesy są dopiero przed nami, ale konsekwentnie krok po kroku idziemy do przodu. W zasadzie co miesiąc, na spotkaniu z Radą Miasta mamy dyskusję o pozytywnych zmianach w mieście.
A czy jest taka rzecz, która nie działa tak dobrze? Dostrzega Pan gdzieś taki minusik?
Hmm, współpraca z Radą Miasta przebiega bardzo dobrze. Współpraca z mieszkańcami, myślę coraz lepiej, bo proszę spojrzeć, jak wiele razy zasięgamy ich opinii. W tej chwili wykonujemy duże konsultacje społeczne w sprawie przeprawy przez Odrę. Oczywiście zawsze można sobie wyobrazić, że może być lepiej, że wolałbym pracować przy 100% poparciu, natomiast tak nie jest. Decydując się na udział w wyborach, pełniąc funkcję Prezydenta Miasta, zdecydowałem się na to, że nie będę uciekał od tematów trudnych. Czuję oczywiście, że są takie sprawy, które wzbudzają kontrowersje, przynajmniej dla części mieszkańców, ale są to tematy, które od lat czekają na rozwiązanie. Absolutnie nie mogę pozwolić sobie na to, aby kazać Opolanom czekać kolejne lata.
Wspomniał Pan o współpracy z mieszkańcami. Czy czuje Pan zmianę podejścia mieszkańców do Pana, po zostaniu już Prezydentem?
Przede wszystkim czuć wiele objawów sympatii, jest to bardzo miłe, potwierdza to zasadność tego co aktualnie robimy. Opolanie mnie rozpoznają, witają się ze mną, mówią o swoich pomysłach; jest to bardzo ważne, że jest taki bezpośredni kontakt. Ja nie jestem tylko od realizowania własnej polityki. Zachęcam zawsze Opolan do aktywności, chciałbym także wdrażać ich pomysły. Jestem bardzo otwarty. Nie zamykam się na osoby o innych poglądach, czy będących w innej grupie społecznej, niż ja. Rzeczywiście zauważam zdecydowanie większą rozpoznawalność, niż przed wyborami. Mowa tutaj o uśmiechach czy uściskach dłoni.
Nietrudno zauważyć, że odkąd został Pan Prezydentem, to cały urząd, ratusz zdecydowanie bardziej korzystają z Social Media. Skąd taki pomysł na wykorzystywanie Facebooka czy Twittera?
Jest wiele powodów takiego działania. Po pierwsze, organizujemy wiele różnych wydarzeń, ale jeśli mieszkańcy o nich nie wiedzą to zwyczajnie w nich nie uczestniczą. A szkoda przede wszystkim zapału, zaangażowania i pracy tych osób, które uczestniczą w tych wydarzeniach. Stąd staramy się korzystać ze wszystkich możliwych instrumentów, aby docierać do mieszkańców miasta z tym, co się dzieje w Opolu, dlaczego tak się dzieje i co to w praktyce dla nich oznacza. Jest to wg. mnie bardzo ważne. Po drugie, jesteśmy w ciągłym kontakcie z mieszkańcami, jest to najważniejsze, bo to oni mnie wybierają, jestem jakby nie patrzeć, ich służącym, że tak to wprost nazwę. Pełnię odpowiedzialną misję, ale oczywiście jest to służba publiczna i powinienem realizować pomysły Opolan, powinienem rozwiązywać także problemy, z którymi oni sobie nie radzą albo takie, które dotyczą większych zbiorowości. Stąd tak ważne jest, aby mieć kontakt z mieszkańcami, a technika współczesna daje do tego wspaniałą okazję. Kiedyś był z tym problem, teraz będąc na Facebooku, czy innych portalach społecznościowych, można poznać opinie różnych ludzi, zobaczyć różne miejsca, do których nie zawsze mam okazję dotrzeć i usłyszeć o różnych pojawiających się problemach. Jest to fenomenalne i zupełnie inaczej pełniłoby mi się tę funkcję, gdyby nie kontakt z mieszkańcami. Nie znałbym opinii ludzi, przez co błądziłbym i podejmowałbym złe decyzje.
A czy profile Pana i innych urzędników są prowadzone przez Państwa samych, czy ktoś tam czasem pomaga?
Jeżeli chodzi o mnie, to jest to mój całkowicie prywatny profil, co prawda mam jeszcze publiczny, ale jestem na nim coraz rzadziej. Po prostu dwóch jednocześnie prowadzić nie ma sensu. Jestem zdecydowanie bardziej na swoim prywatnym profilu, on jest otwarty dla wszystkich mieszkańców, znajomych i mniej znajomych. Każdego przyjmuję, z każdym rozmawiam, dyskutuję, dzielę się tym co się u mnie dzieje. To jest też element mojej pracy - kontakt z mieszkańcami, dlatego profil prowadzę osobiście.
A czy to, jak sobie Pan wyobrażał bycie Prezydentem dużo się różni od rzeczywistości?
Miałem okazję już w tym zasmakować, wiedziałem na co się piszę, gdyż przez lata byłem wiceprezydentem Opola, radnym Opola, więc nie ma dla mnie tutaj wiele nowych rzeczy. Uważam, że jest to bardzo dobre, gdyż dzięki tej wiedzy skuteczniej i sprawniej zacząłem zarządzać miastem, od pierwszych dni nie było, tak naprawdę, dni przestoju. Proszę zobaczyć, że nie było wielkich, gigantycznych sporów z radą miasta, partiami politycznymi, co jest istotne, gdyż jestem osobą bezpartyjną. Natomiast na Prezydencie spoczywa większa odpowiedzialność, nie ma już tutaj czym się zasłonić, nie ma żadnego elementu odwołania, nie można powiedzieć, że “to nie ja”. Trzeba za wszystko odpowiadać, jest to duża odpowiedzialność. Natomiast nie skarżę się, bardzo się cieszę z tego gdzie jestem, gdyż gdybym nie był Prezydentem nie mógłbym realizować tych planów, które miałem wobec miasta przez te wiele lat, a mowa o biznesie, uczelniach wyższych czy ożywieniu rynku. To są rzeczy, które są nowe, dzięki temu, że sprawuję swoją funkcję.
To był główny powód, chęć realizacji tych pomysłów, czy coś jeszcze Panem kierowało?
Są ludzie, którzy lubią robić coś dla siebie i są ludzie którzy lubią robić coś dla innych. Ja czuję się najlepiej, kiedy swoim działaniem, swoim zaangażowaniem sprawiam satysfakcję innym. Kiedy to co robię przynosi satysfakcję nie tylko mi, ale całej społeczności, którą reprezentuję. To był główny powód. Również to, że miałem mnóstwo pomysłów na miasto, rzecz jasna nie zawsze rewolucyjnych, często chodziło o drobne poprawki, usprawnienia, które wprowadzamy na co dzień, dzięki którym mieszkańcom łatwiej się żyje. Proszę zwrócić uwagę na brak możliwości płacenia kartą w Ratuszu, jest XXI wiek, a jednak dalej tego nie było. I oto w tym wszystkim chodziło.
Zadam jedno nurtujące mnie pytanie. Jestem osoba niepełnosprawną i zwyczajnie nie widzę jakiegoś zainteresowania tymi problemami. Dojazd do PFRONU dalej jest utrudniony, natomiast przy parkingu kolo PKP miasto nic nie zrobiło, aby utrzymać darmowe miejsca dla osób niepełnosprawnych. Jak będzie wygląda polityka miasta wobec nas?
Myślę, że wobec osób niepełnosprawnych dużo się dzieje, przypomnę choćby inicjatywę windy w Ratuszu, o której w Opolu mówiono przez lata, a kończyło się na mówieniu i zasłanianiu się kosztami i pomimo, że to jest faktycznie kosztowne zadanie, zadeklarowałem, że ta kwestia będzie dla mnie bardzo ważna w nadchodzącej kadencji. Oczywiście kwestia parkowania przy dworcu PKP jest o tyle trudna, że jest to teren należący do PKP i tu po prostu nasza jurysdykcja, że użyję tego słowa, się kończy. To jest PKP i ona rządzi się swoimi prawami, uważam osobiście, że powinni powtórzyć te wzorce, które są obecnie w mieście w strefie płatnego parkowania. Przypomnę, niepełnosprawni mogą bezpłatnie stawać na każdym miejscu, więc moim zdaniem tak powinno być także w wypadku kolei, szczególnie, że z tego co wiem, zainwestowali oni kilka milionów złotych w remont dworca, właśnie po to, aby być bardziej przyjaźni niepełnosprawnym. Widać więc tutaj niekonsekwencję. Chciałbym za jakiś czas mieć takie poczucie, że również osoby niepełnosprawne odczuwają zmiany w Opolu, czują otwartość na nich i na ich problemy i to, że są traktowani tak samo w mieście. Nie lepiej, nie gorzej, ale dokładnie tak samo. Oczywiście jest to praca na lata, ale po to jest Rada ds. Osób Niepełnosprawnych w Ratuszu, po to są moje spotkania z organizacjami pozarządowymi reprezentującymi niepełnosprawnych, aby krok po kroku wprowadzać zmiany.
To jakich konkretnie decyzji możemy się spodziewać w najbliższym czasie?
No w tej chwili sprawy kluczowe, które się odbywają, to sprawy związane z inwestycjami miejskimi, choćby remont mostu przy ulicy Niemodlińskiej, budowa obwodnicy południowej, trasa średnicowa jest także szeroko dyskutowana, oczywiście kwestie związane z inwestycjami i inwestorami, którzy mieli wejść do miasta. I myślę, że właśnie te tematy będą w najbliższych tygodniach wiodące. Sprawne zarządzanie miastem to również myślenie nad przyszłorocznym budżetem i tym co się w nim znajdzie. Niedługo przeznaczymy wiele godzin na dyskusję z dyrektorami jednostek miejskich, pracownikami Ratusza, Radami Dzielnic oraz z samymi mieszkańcami, aby zrozumieć co w budżecie powinno się znaleźć. To jest zadanie dla nas na najbliższe tygodnie.
To jeszcze na koniec pytanie. Myśli Pan kiedyś iść na inny poziom, nie mówię wyższy czy lepszy, ale na krajowy?
Nie. Bardzo dobrze czuję się tutaj w Opolu, to jest moje ukochane miasto. Tutaj się wychowałem, jeździłem trochę po świecie i spotkałem wiele wspaniałych miejsc, ale nie są one moje. W Opolu mam rodzinę, wspomnienia, chciałbym jeszcze trochę z tego pokorzystać. Wychowuję tutaj także swojego synka, który niedługo zacznie edukację przedszkolną, więc nie myślę o opuszczeniu Opola. Aczkolwiek nie mogę wykluczyć, że zawodowe, czy osobiste sytuacje sprawią, że na jakiś czas będę zmuszony wyjechać z Opola, ale serce zawsze będzie tutaj.  

środa, 22 lipca 2015

Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole - Bartosz Małłek

Kiedy rok temu poznałem “Opolskie Śpiewanki” wiedziałem, że muszę przeprowadzić z nim wywiad. I tak oto przed Wami Bartosz Małłek! Opolski aktywista, podróżnik i gitarzysta amator! Opowie Wam dlaczego kocha podróże, w jakim celu założył fundację i jak organizował własny Eurotrip!



Biegasz, śpiewasz, grasz na gitarze i podróżujesz. Kim najbardziej się czujesz, jak można Cię określić?
Hmm, ciekawe pytanie. Jeszcze inaczej powiem: organizator, animator kultury. Lubię aktywny tryb życia i zarażać tym innych ludzi. Staram się także zapraszać ludzi podobnych do mnie, tutaj do Opola. Ludzi, którzy robią coś ciekawego, aktywnego.
A od czego zacząłeś? Co Cię tak zaciekawiło, że postanowiłeś iść tamtą drogą?
Dość późno wstąpiłem do harcerstwa, mojej pierwszej organizacji pozarządowej i tam działałem. Głównie zajmowałem się wychowywaniem młodzieży. Chociaż prawdziwą moją pasją są góry, były one pierwsze, to one mnie całkowicie zafascynowały. Dostałem to niejako w spadku po moich rodzicach, przekazali mi to w genach. To z nimi i bratem jeździliśmy po górach w całej Polsce. Co ciekawe mój brat nigdy nie połknął bakcyla. Później pojawiła się muzyka i gitara. Od zawsze lubiłem śpiewać, ale nie jestem jakimś bardzo zaawansowanym muzykiem. Jestem amatorem i robię to jedynie dla przyjemności.
Organizujesz Opolskie Śpiewanki oraz byłeś współorganizatorem Opolskiego Festiwalu Podróżniczego. Skąd pomysł na dzielenie się swoją pasją?
Jeśli chodzi o Śpiewanki to wszystko zaczęło się od spotkania z Basią Beuth. Wpadłem na pomysł żeby w Opolu zorganizować imprezę poetycko-turystyczną. Basi bardzo spodobał się ten temat. Ruszyliśmy z cyklem “Opolskie Spotkania Artystyczne”, był to cykl koncertów, który odbywał się w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Potem zaczęła się współpraca z Wojtkiem Szymańskim z Wrocławia, który jest prezesem fundacji “W górach jest wszystko co kocham”. Wojtek jest twórcą zespołu “Dom o Zielonych Progach” i ojcem wielu ciekawych festiwali. U niego stawiałem pierwsze kroki w organizacji większych imprez.
Od koncertu Domu o Zielonych Progach zaczęła się przygoda z Opolskimi Śpiewankami.
Okazało się, że sam koncert w bibliotece to za mało. Dlatego po koncertach spotykaliśmy się w różnych lokalach w Opolu i kawiarnianych klimatach graliśmy i śpiewaliśmy.
Stąd się wzięły owe słynne Śpiewanki. Później Basia rozwinęła swój własny projekt “Muzyczne Podziemie” w Resecie Raciborskim, jednocześnie często też wyjeżdżała ze względu na swoją karierę i pracę zawodową. Drogi organizacyjne nam się całkowicie rozeszły i ja przejąłem ten projekt, ale Basia cały czas nas wspiera i odwiedza w wolnej chwili.
A myślisz czasem wrócić do tych Spotkań Artystycznych?
Możliwe, że kiedyś tak. Póki co, jeszcze nie mam konkretnych planów. Niestety zależy to też od wielu innych czynników. Przede wszystkich, poprzednie edycje opierały się na budżecie Biblioteki, a był on dość niewielki. Nie mógł być kontynuowany, bo pieniędzy zwyczajnie by nie starczyło. Dodatkowo osoby, które przyjeżdżały, umawianie były po znajomości. Gdyby mieli przyjechać za normalną stawkę, za jaką przyjeżdżają na koncerty, to nie byłoby nas na nich stać. Od jakiegoś czasu prowadzę Fundację, więc prawdopodobnie będę mógł starać się o środki, ale tak jak mówiłem, jeszcze nie myślałem o wznowieniu cyklu.
No właśnie, już kiedyś o tym pisałeś. Czemu fundacja, po co?
Ma ona na celu organizację różnych imprez muzycznych, artystycznych, podróżniczych, sportowych oraz także całkowicie innych imprez i oraz różnorodnych projektów w Opolu, a może kiedyś również poza.
Czy Opolski Festiwal Podróżniczy był takim pierwszym przystankiem?
Pośrednio tak, jednak dla mnie to była kontynuacja spotkań podróżniczych, które organizuję w ramach projektu “Czas Podróżników” w Kubryku. Właśnie w Kubryku spotykałem wielu innych ciekawych ludzi, m.in. grupę “Oderwani”, której liderem był Mariusz Stachowiak. Zobaczyliśmy, że mamy podobne cele, podobne pomysły. Powstała “Opolska Grupa Podróżnicza”, totalnie nieformalna grupa. W jej skład wchodziły wszystkie osoby zaangażowane we wspomniany przez Ciebie festiwal. Na bazie Podróżników wiedzieliśmy, że mamy blisko siebie mnóstwo ciekawych ludzi, którzy mogą poopowiadać o wielu interesujących destynacjach. Co ciekawe, najpierw planowaliśmy, aby Festiwal trwał jedynie 3 dni, ale okazało się, że mamy tak dużo materiału, że postanowiliśmy, aby odbywał się on przez cały tydzień. Z naszych odczuć i recenzji, które dostaliśmy, wydaje nam się, że Festiwal był udany. Ludzie dopytują się o kolejne edycje.
Widziałem na zdjęciach swojego wykładowcę dra Kamila Minknera. Jak dobieraliście gości?
Większość prelegentów to byli nasi znajomi, których namówiliśmy do współpracy. Większość to też osoby z Opola, bądź bezpośrednio z Opolem związani. Zaprosiliśmy także osoby, które są już znane w środowisku podróżniczym. Natomiast dr Minkner opowiadał o blaskach i cieniach demokracji we współczesnych Indiach.
Planujecie to kontynuować, skoro jest publika?
W przyszłym roku na pewno będzie kolejna edycja
Trzymam kciuki za powodzenie akcji! Jednak wróćmy do Ciebie. Jak to wszystko łączysz? Tyle rzeczy?
Jest ciężko, czasami jestem bardzo zmęczony. Muszę się bardzo dobrze organizować, aby znaleźć czas na te wszystkie dodatkowe rzeczy. Nie mniej jednak chyba warto.
A czy znajdujesz czas na przyjemności, odpoczynek?
Tak, jak najbardziej. Mój odpoczynek to ten czas aktywnie spędzony. We wrześniu odbędzie się 30k Expedition East. Planujemy wybrać się z ekipą do Rosji na Elbrus, do Turcji na Ararat, do Armenii, a także do Iranu. To wszystko w przeciągu czterech tygodni
Dużo kosztuje taka wyprawa?
Przyznam, że sporo, ale staramy się o sponsorów, może społecznościowo trochę podziałamy, żeby zebrać fundusze. Podobno skuteczny jest portal “Polak potrafi”.
Jaki jest cel takiej wyprawy? Zdobyć szczyt?
Nie tylko, chodzi też o poznanie zupełnie innych miejsc, ludzi, tamtejszego życia. Spotykamy wielu, różnych ciekawych ludzi, zwiedzamy miasta oraz wszystkie miejsca po drodze. To nie tylko góry i szczyty, ale też poznanie innych kultur.
Z tego co wyczytałem, to Ty już kilka szczytów osiągnąłeś. Który był najcięższy, z którego jesteś najbardziej dumny?
Najwyżej w swoim życiu byłem na Kazbeku w Gruzji. To była taka bariera, gdyż wcześniej zdobywałem jedynie szczyty w Tatrach, które są ok. dwa razy niższe. Tutaj też wchodzą inne sprawy, jak choroba wysokogórska i zagrożenia lodowcach np. szczeliny. Jest to zupełnie inna historia. Trzeba się przygotować do takiej wycieczki, choćby fizycznie. Tutaj bardzo pomaga mi bieganie. Wchodzi ono w skład mojego treningu.
Czyli jesteś, ogólnie mówiąc, alpinistą?
Potocznie mówiąc tak, chociaż nigdy w Alpach nie byłem, jednak można tak powiedzieć.
Kolejną rzeczą, którą mnie zaciekawiłeś, jest fakt, że dwukrotnie odbyłeś tzw. “Eurotrip”. Sam kiedyś próbowałem i jest to ciężkie. Jak Ci się to udało?
Miałem przede wszystkim ogromną motywację, gdyż chciałem zobaczyć kawałek Europy. Wcześniej byłem jedynie u naszych sąsiadów: w Czechach i w Niemczech. Pod koniec moich studiów w 2009, postanowiłem, że zrobię coś innego, szalonego i zaryzykuję taki wyjazd.
I jaki był Twój pierwszy kierunek podczas Eurotripu?
Najpierw pojechałem na Bałkany
Jechałeś całkowicie nieprzygotowany, czy coś jednak ogarnąłeś?
Miałem załatwione dwa noclegi. Jeden w Rumunii w Bukareszcie, drugi na Ukrainie. Natomiast w pozostałych miejscach zdecydowałem się, że będę nocował spontanicznie.
Udał się wyjazd?
Jak najbardziej tak. Znajomi przed podróżą żartowali, że pewnie mi się nie uda i nie dojadę nawet do Odessy. Jednak wszystko potoczyło się tak, jak sobie zaplanowałem. Co mam powiedzieć? Polecam dosłownie każdemu, szczególnie, że jest to inna forma podróżowania. Trochę będę generalizował, ale obecnie dużo ludzi woli bezpieczne, wygodne wakacje. Każdy musi mieć zapewniony nocleg, dojazd autobusem itd. Naprawdę fajnie jest spróbować czegoś innego. Zachęcam do wszystkich do takiej podróży! Oczywiście potem zapraszam do podzielenia się wrażeniami na spotkaniach w ramach Czasu Podróżników.

środa, 15 lipca 2015

Ciekawi Ludzie, Ciekawi Opole - Piotr Węglarz

Dzisiaj w cyklu "Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole" znany opolski improwizator z grupy "Impro To Mało Powiedziane". Przyjechał z Wodzisławia, ale swoje sukcesy odnosi tutaj, w Opolu! Dzisiaj w wywiadzie opowie o swoich początkach, zdobytych nagrodach i planach na przyszłość!


Z tego co znalazłem w Internecie to nie pochodzisz z Opola. Zatem, jak się tutaj znalazłeś?
Pochodzę z Wodzisławia i nie daleko mam stamtąd do Opola. Nie miałem też konkretnego kierunku w życiu, w którym chciałbym podążać. Zatem postanowiłem, że właśnie tutaj wybiorę się na studia. Z początku nie wiedziałem nawet na jakie. Wybrałem historię, bo mnie wtedy jeszcze interesowała. Kiedyś chciałem iść na aktorstwo, ale finansowo nie było mnie stać, bo studia artystyczne w Polsce kosztują i to sporo.
Coś słyszałem, ale nie wiedziałem, że to duża kwota.
Tak niestety jest, gdyż zazwyczaj dużo znanych aktorów tam pracuje. Z tego względu wybrałem studia w Opolu, jednak po pewnym czasie rzuciłem je i postanowiłem zająć się właśnie Impro.
A nie bałeś się ryzyka? Rzucisz studia, a projekt się nie powiedzie...
Nie, ani razu nie obawiałem się konsekwencji swojej decyzji. Studia teraz ma praktycznie każdy, a to co my robimy, to będąc szczerym, nie każdy to ma.
Czy opłaciło się to Tobie? Nie mówię w kwestii finansów, ale w sensie spełnienia siebie.
Cały czas to realizuję, jednak póki co nie żałuję.
A jak długo już działacie jako grupa?
Zależy, jak liczyć. Jeżeli od naszej premiery to około 2 lata i 4 miesiące, a tak od pierwszego naszego spotkania to około 2 i pół roku.
Kiedyś pisałem do NTO  artykuł o Was i wtedy powiedzieliście mi, że poznaliście się na warsztatach innej grupy impro, Narwani z Kontekstu. Uważasz, że już ich prześcignęliście, dogoniliście? Nie wiem czy dobrze to określam?
Sądzę, że w Impro nie ma takiej skali. Jest to bardzo szerokie pojęcie na które składa się wiele składowych. Np. Narwani opanowali rewelacyjnie krótkie formy, my także w nich działamy, ale tworzymy też ostatnio długie formy. Podobnie to wygląda jeśli chodzi o lokalizacje. Narwani najczęściej występują we Wrocławiu, w Opolu i od jakiegoś czasu w Łodzi. My jeździmy po całej Polsce, nie ograniczamy się. Wolimy tak, bardziej wtedy poznajemy ludzi, publiczność, innych improwizatorów.
No właśnie jeździcie po Polsce, a jakiś czas temu chyba zbieraliście na busa? Po on Wam był?
Chcieliśmy samochód, w którym będziemy mogli razem, a nie w kilka samochodów jeździć na nasze występy. Nas jest w tej chwili siódemka, więc w takim pięcioosobowym  zwyczajnie się nie mieścimy. Wygodniej i weselej jest, gdy  jeździmy razem.
I jak zbieraliście na to fundusze?
To był jeden z portali typu crowdfunding, na którym każdy człowiek może wspomóc jakiś wybrany, ciekawy cel. Nasz kolega z innej grupy pomógł nam to ogarnąć. Jego ekipa zebrała fundusze na mikrofon pojemnościowy i wtedy nam zaproponowali, abyśmy spróbowali swoich sił na tym portalu.
Pieniędzy udało się zebrać na takiego porządnego busa, czy takiego, w którego trzeba coś jeszcze włożyć?
Do każdego używanego samochodu trzeba zawsze trochę włożyć. Niestety na nowe nas nie stać, nie jesteśmy aż tak popularni. Chociaż z tym też nie jest tak źle. My naszą zbiórkę zakończyliśmy jakoś 3-4 dni przed regulaminowym czasem. Natomiast popularniejszy od nas Szymon Jachimek, dopiero w ostatnim dniu zamknął projekt.
Na czym polega ten projekt? Jeśli nie zdążycie uzbierać pieniędzy w jakimś terminie, to co wtedy?
Takie akcje mają określony czas i w zależności od kwoty o którą się ubiegamy zależy jej długość. Tak na oko trwa to w przedziale od 30 do 40 dni.
I jak się nie uda to?
Jeżeli w tym czasie nie zbierzesz całej kwoty to nic nie dostajesz.
Wracając do tego o czym wspomniałeś. Dużo podróżujecie. Byliście m.in. na festiwalu  “Podaj Wiosło”. Co Wam dają takie imprezy?
Są to festiwale, na których improwizatorzy poznają się wzajemnie. Jest to też pewnego rodzaju krzewienie tej kultury w Polsce. Ludzie mogą w ogóle poznać na czym polega impro. Nie wiem czy wiesz, ale grupy impro można spotkać tylko w miastach wojewódzkich. Jeśli się nie mylę, to nie ma grup w mniejszych miejscowościach. Ludzie tego nie znają, często publika nie wie na czym polega impro i z czym to się je. Ale znowu, gdy już przyjdą to bardzo dobrze się na tym bawią. Podobnie było w Polsce ze Stand-upem. Dopiero od niedawna Abelard Giza i Kacper Ruciński sprawili, że jest on znany szerszej publiczności. Nasz kolega Michał Leja też coraz częściej z powodzeniem występuje. Właśnie po to są takie festiwale, żeby pokazać ludziom coś, co może im się spodobać. A z reakcji publiczności widać, że lubią to i z chęcią na to wracają.
Czy takie imprezy to właśnie nauka, czy czasami można coś wygrać?
Zależy od miejsca. W Toruniu, w “Przeglądzie Improwizacji” zajęliśmy pierwsze miejsce i dostaliśmy nagrodę pieniężną. Podobnie na tym samym turnieju, Kabaret Dabz [jego członkowie to Kuba i Krzysiek, improwizatorzy z Narwani z Kontekstu - przyp. red.] też zajęli pierwsze miejsce, ale w innej kategorii. Można zatem powiedzieć, że wtedy Opole  zawładnęło sceną, wzięliśmy wszystko [śmiech].
Nagrody są, a jak publiczność? Jakie dostajecie recenzje?
Szczerze mówiąc nie spotkałem się z żadną negatywną opinią na nasz temat. Jeżeli pojawiają się jakieś opinie, to dotyczą one prawie zawsze archiwalnych filmików na naszym kanale na Youtube. No bo to wygląda tak, że jak ktoś przyjdzie na nasz występ to mu się podoba. Jednak jeśli z ktoś ciekawości najpierw nas “wygugluje” w internecie, to częściej trafia na stare numery, kiedy dopiero zaczynaliśmy.
Jak oceniacie Opole?
Opole jest naszym miastem i tutaj staramy się krzewić impro. W skrócie podoba nam się!
I póki co tutaj działacie?
Dokładnie tak, staramy się wykorzystywać to miejsce ile można. Jakiś czas temu mieliśmy zabawę z dziećmi pod tytułem “Noc z Andersenem”, dosłownie całą noc się nimi zajmowaliśmy i robiliśmy impro. Raz w miesiącu wystawiamy długą i krótką formę. Ciężko opisywać tutaj dokładnie na czym to polega, jednak scenariusz krótkiej formy trwa kilka minut i wtedy ponownie widzowie mogą decydować co chcą oglądać. Natomiast w długiej, na podstawie kilku wypowiedzi publiczności, tworzymy cały duży spektakl, posiada on nawet czasami różne wątki fabularne.
Czy potrzebujecie jakiś przygotowań, treningów do tego?
My trenujemy, choć wiemy, ze nie wszystkie grupy z tego korzystają. Jak kto woli. Dla nas sam występ to zdecydowanie za mało, nie możesz się wtedy rozwijać. Wiadomo, że podczas występu nie możesz powiedzieć: “ej, stary to było słabe, zrób to inaczej”, musimy zachowywać ciągłość. Natomiast podczas takiego treningu dokształcamy się i ciągle uczymy.
A czy da się trenować samą improwizację?
Noo, da się…
Jeśli jest to jakaś tajemnica, to nie ma problemu
Nie, nie jest to jakaś wielka tajemnica. Na początku wiadomo trzeba się rozgrzać: fizycznie, umysłowo, słownie, a teraz nawet śpiewająco, bo mamy od jakiegoś czasu własnego muzyka i dość dużo śpiewamy. Po rozgrzewce mamy różne ćwiczenia, które pomagają nam w warsztacie improwizacyjnym. Jedno z takich ćwiczeń polega na nauce skupiania się na wszystkim co jest dookoła. Siadamy wszyscy obok siebie i podajemy sobie wzajemnie jakieś słowa-sugestie np. melon, banan, jabłko. Każdy wymyśla takie hasła i naraz musimy je wypowiedzieć. No może trochę zawile tłumaczę, jest to trochę porąbane, ale ogólnie bardzo nam to pomaga. I tak to mniej więcej wygląda [śmiech]. Czasami zapraszamy inne osoby, które uczą nas jak łączyć wątki w długiej fabule, mamy też warsztaty z emisji głosu.
Chwilę wcześniej powiedziałeś, że od niedawna macie w zespole nową postać, muzyka. Czy często zmienia Wam się skład?
Nie, nie aż tak. Na początku nie było Asi, za to był inny kolega, Koza. Jednak to trwało raptem 2-3 miesiące, co więcej, ciężko to tak określić, bo dla nikogo nie był to wtedy sposób na życie, a jedynie hobby. No i teraz doszedł jedynie muzyk i skład uważamy za zamknięty. Nikogo nie szukamy.
A skąd pomysł akurat na muzyka w grupie improwizacyjnej?
Coraz częściej pojawiały się u nas gry, które wymagały od nas śpiewania. I jakby nie patrzeć, muzyka podczas występu improwizacyjnego daje bardzo dużo. Tworzy całkowicie inny klimat.
I jak to wygląda? To są jakieś gotowe piosenki?
Nie! On sam to gra na żywo i dosłownie improwizuje piosenki. Dla mnie? Jest niesamowicie genialny i szczerze mówiąc, chyba nigdy bym się nie nauczył tak grać. Jest to bardzo imponujące.
A czy on bierze udział w zabawie?
Zazwyczaj nie, choć jak wiadomo jest to impro. Raz mieliśmy sytuację, ze publiczność miała wybrać osobę, która ma dołączyć do zabawy. Zazwyczaj mówimy: “która z TYCH postaci na scenie”. Jednak tutaj zapomnieliśmy i ludzie na widowni od razu krzyknęli “Przemo!”, wtedy go wystawiliśmy na scenę. [śmiech]
I jak? Poradził sobie?
Tak, jak najbardziej dał radę. On też z nami normalnie trenuje.
Ciekawi mnie jedna rzecz. Kiedyś występowaliście za darmo w SCK, teraz, jeśli się nie mylę, dajecie już płatne występy...
Częściowo tak, na krótką formę wstęp jest biletowany. Natomiast na długą dalej można wchodzić za darmo.
Dlaczego tak?
Krótką gramy już od bardzo dawna i publiczność zna ją bardzo dobrze. Natomiast z długą występujemy od niedawna i chcemy, żeby ludzie przekonali się również do tej formy.
Czy pracujecie dodatkowo, czy można już wyżyć z tych występów?
Jeszcze nie starcza. Wszyscy musimy dalej pracować, jedni mniej drudzy więcej, każdy ma swoje obowiązki. Jednak staramy się dążyć do tego, aby uwolnić się od pracy i już całkowicie zająć się impro. Możliwe, że nawet by nam starczyło, ale nikt nie podejmie ryzyka by nagle się zwolnić i spróbować już tylko z tego żyć. Co prawda, gdybyśmy się zwolnili mielibyśmy 4 razy więcej czasu i 4 razy więcej rzeczy, które możemy zrobić. Zobaczymy, co czas pokaże.
Nie wiem, jak to ująć, ale czy macie jakiś cel? Cel do którego dąży grupa impro? Nie wiem - strzelam - zarobek albo nagroda na festiwalu?
Na pewno zarobek nie jest najwazniejszy. Jest on istotny, abyśmy mogli działać i więcej występować. Jednak mamy też taki cel, aby zorganizować jakieś festiwale.
Jakby one miały wyglądać? Kuba Krzak z Narwanych, rok temu zorganizował Opolski Festiwal Komedii, ale póki co nie ma drugiej edycji.
Trochę inaczej byśmy to robili. Chcielibyśmy zaprosić większą ilość gości z całej Polski.
Np. Impro Skład z Kacprem Rucińskim, Wojtka Tremiszewskiego i Szymona Jachimka, obaj występowali w LIMO i wielu innych, w tym naszych znajomych improwizatorów i kabareciarzy z Polski.
Bardzo dużo gości, długo by to trwało?
Wstępny plan mówi o 3 dniach
Zatem już teraz życzę powodzenia. Na koniec zapytam oto, o co pytam wszystkich. Czy planujecie zostać w Opolu?
Jak najbardziej, bardzo lubimy to miasto, tutaj mieszkamy. Jednak nie mamy też zamiaru rezygnować z wyjazdu do innych miejscowości i występowania w tamtych miejscach.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Krótko i na temat [II]

24Opole informuje, że nad Młynówką znowu pojawiły się szczury. Jak się okazuje, ten problem występował wcześniej, a ostatnio zauważono je w październiku tamtego roku! No cóż, skoro nie studenci, to przynajmniej gryzonie z chęcią wracają do Opola!


Tymczasem sami Opolanie opuszczają miasto, gdyż zarabiają średnio 500 zł mniej niż reszta Polski. Jednak jak się okazuje to dobrze! Jeśli wszyscy wyjadą, pracodawcy będą zmuszeni do zwiększenia płac, gdyż będzie brakować rąk do pracy. Cwany plan tych, którzy tutaj zostają.


Powstaje kolejna edycja Alternatywnej Mapy naszego miasta! Lepsza od tradycyjnej, gdyż sami możemy zdecydować co ma się na niej znaleźć! Zachęcam każdego do pomocy w jej tworzeniu, a szczególnie tych którzy “zawsze wiedzą lepiej”. Możecie się wykazać.


Na Dniach Opola fotografowie będą robić zdjęcia Opolanom, aby dzień później zrobić z nich wernisaż w Miejskiej Bibliotece. Co więcej, każdy będzie mógł odebrać swoje zdjęcie podczas wystawy. Jestem ciekaw, czy sprawdzi się tutaj scenariusz frekwencji wyborczej. Jeżeli tak, to organizatorom powinno zależeć na deszczu, wtedy cała wystawa przetrwa nawet do lata.

Jest to drugi odcinek "Krótko i na temat" na moim Blogu, kolejny już wkrótce!

 

sobota, 18 kwietnia 2015

Krótko i na temat [I]

Gratulacje dla Bartłomieja Bonka, który wywalczył dzisiaj złoty medal na Mistrzostwach Europy. Natomiast Arkadiusz Michalski zdobył brązowy krążek! Kolejny raz nasi mieszkańcy udowadniają, że trenując w Opolu można na równi rywalizować z najlepszymi!

Wielki szacunek dla piłkarzy AZS Politechniki Opolskiej, którzy dotrzymali słowa i rozegrają mecz z LZS Piotrówką. Spotkanie odbędzie się 21 kwietnia o godzinie 15:00 i ma na celu pokazać, że Opole nie toleruje rasistowskich zachowań, których dopuścili się pseudokibice Odry.

W czwartek odbył się pierwszy #OpolBlog - Opolskie Spotkanie Blogerów, organizowany przez Opolską Blogosferę. Wystąpili na nim prelegenci, którzy swoją wiedzą i doświadczeniem dzielili się z przybyłymi blogerami. Sądząc z relacji gości - OpolBlog można uznać za sukces!

Opole po raz kolejny może wygrać konkurs! Po sukcesie z odmalowaniem bulwaru Papy Musioła, mamy ponownie szansę zmienić swoje otoczenie! Tym razem to nie Dulux, a Nivea organizuje akcję - LINK. Głosujmy!

Ciekawe propozycje dla wszystkich mówiących, że w Opolu nic się nie dzieje! Dzisiaj w Kontakcie odbywa się JAM ILUSTRACYJNY - czyli malowanie w parach na rzutniku. Natomiast do Kubryka mogą wpaść wszyscy, którzy chcą posłuchać opowieści o Brazylii!

To co? Wybieracie się na coś?

Jest to pierwszy odcinek "Krótko i na temat" na moim Blogu, kolejny już wkrótce!

poniedziałek, 23 marca 2015

Opole wydarzeniami stoi!

Niesamowite, jak wielu jest ludzi z pasją i zapałem do działania w Opolu. W Opolu! Mieście, z którego część ludzi woli wyjechać, nie widząc tutaj swojego miejsca. W mieście, które jest między dwoma centrami, jakimi są Katowice i Wrocław!

Wspaniale określił to mój znajomy, Michał Kosel. "Nie chce wyjeżdżać, tam gdzie jest łatwo i wszystko już jest. Chcę to stworzyć w Opolu, aby tutaj mieć możliwości." Te genialne i proste słowa oddają podejście części opolskich aktywistów! Co więcej, on sam kręci świetne etiudy filmowe i prowadzi własny biznes z narzeczoną.

Opolscy Podróżnicy tworzą swój pierwszy Festiwal, w którym można posłuchać niezwykłych prelekcji i dodatkowo poznać choćby tajniki parzenia Yerba Mate. Sam zamierzam pójść na taki wykład, gdyż jestem smakoszem tegoż napoju.

Nie wspominając o Opolskich Śpiewankach, które cyklicznie, co miesiąc odbywają się w naszym mieście!

Jedziemy dalej!

Fabryka Inspiracji organizuje dzisiaj w Miejskiej Bibliotece spotkanie ze Szczepanem Twardochem, znanym i cenionym pisarzem. Jest to Laureat "Paszportu Polityki" i autor genialnej powieści "Morfina". Pozycja obowiązkowa!

Miłosz Bogdanowicz, mój kolega ze studiów, który udzielił mi wywiadu do cyklu "Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole" prowadzi własną fundację "Muzyczna Paka dla Dzieciaka". Może w tej chwili ma lekki przestój, ale sam fakt sterowania tak poważną instytucją wzbudza respekt.

Niezwykle inspirujący i motywujący do działania jest widok młodych i aktywnych ludzi. A znając
życie, zapewne wspomniałem tylko o niektórych...


czwartek, 19 marca 2015

Gwardia Opole - AZS Zielona Góra [MULTIMEDIA]

Wczoraj dowiedziałem się, że wygrałem w konkursie organizowanym na Facebooku, przez nasze miasto. Do wygrania była właśnie wejściówka na mecz piłki ręcznej. Niestety nie jestem wielkim fanem tej dyscypliny, stąd nie pozwolę sobie na ocenę spotkania. Jednakże, mimo że nasza ekipa ma pierwsze miejsce w lidze, a przyjezdni z Zielonej Góry ostatnie, mecz był wyrównany i bardzo wymagający!

Opolska drużyna po ciężkim boju wygrała 30:24!

Zatem:
Zapraszam do obejrzenia galerii z meczu Gwardia Opole - AZS Zielona Góra, a także do oglądniecia filmu z wyjścia naszych piłkarzy na boisko i przywitania się obu drużyn!